Minęły 3 tygodnie.
Wielki, biały gips stał się przeszłością. Życie blondynki toczyło się
spokojnie, bez większych zawirowań i bez niego. Nie odezwał się. Nie przyszedł.
Nie interesował się nią. Widywała go tylko, gdy oglądała mecze swojej ukochanej
drużyny. Nawet się z tym pogodziła. Bo kim ona jest?
Właśnie wracała z zajęć, gdy zobaczyła go opartego o ścianę
budynku, w którym mieszkała. Patrzył na nią uśmiechając się w ten swój
irytujący, ale zarazem fantastyczny sposób.
-Co tu robisz? – spytała nie próbując ukryć złości w głosie
-Obiecałaś mi lekcje polskiego, więc jestem.
Zapomniała, na śmierć zapomniała o swojej obietnicy. Była na
niego wściekła, ale musiała dotrzymać swojego przyrzeczenia. Nigdy nie rzucała
słów na wiatr.
Parę minut później
znaleźli się w mieszkaniu dziewczyny.
-Dlaczego się nie odzywałeś? –spytała
-Nie mogłem. Większość czasu spędziłem w Paryżu i
Jastrzębiu. Graliśmy tam swoje ostatnie mecze.
-Nie przygotowałam się na lekcje
-To chyba oznacza jedynkę, nie? – roześmiał się
Tak, pewnie tak. – wtórowała mu
-W takim razie muszę wymyślić ci jakąś karę
-Czekam na propozycje – uśmiechnęła się
-Nie boisz się?
-Nie mam, czego – pokazała mu język
-Jesteś niewychowana!
- I niereformowalna, a to już spory problem – powoli robiła
się czerwona ze śmiechu
-Ok, mam pomysł.
-Jaki? – dziewczyna była wyraźnie zaciekawiona
-To niespodzianka – odpowiedział tajemniczo – Zabiorę cię w
pewne miejsce.
-Powinnam się bać?
-Raczej tak – pokazał jej swoje białe, jak śnieg zęby
Parę minut później siedzieli już w samochodzie. W miarę
pokonywanej odległości blondynka nabierała pewności, co do miejsca, w które jadą.
Wreszcie zatrzymali się przy hali Podpromie. Budynek robił ogromne wrażenie,
naprawdę. Był nowoczesny i spory. Chociaż nie to ciągnęło tutaj dziewczynę. Z
jakiegoś powodu jej serce pokochało rzeszowską drużynę, jak żadną inną. Od
tamtej pory jest jej oddana. Płacze po porażkach, cieszy się ze zwycięstw i
zdziera sobie gardło, by pomóc zawodnikom. Tylko tyle i aż tyle.
-Dlaczego tu jesteśmy? – spytała
-Za chwilę mam trening. Wiem, że kibicujesz Resovii, więc
pomyślałem, że zapoznam cię z chłopakami.
Oniemiała. Czyżby zaraz miała poznać swoich …idoli? W przypływie
euforii rzuciła się w ramiona siatkarza. Ten tylko zaśmiał się serdecznie. Parę
chwil później byli już w środku. Powili, luźno kroczyli ku pomieszczeniu, w
którym miał odbyć się trening. Nie znała budynku od tej strony. To zupełnie inne
przeżycie maszerować właśnie tędy. Blondynka nie miała pojęcia, że kiedyś dane
jej będzie zaznać tego uczucia. Czuła ogromne szczęście, ale jednocześnie w jej
sercu kiełkowało uczucie strachu. Zupełnie nie wiedziała, co się zaraz stanie,
jacy okażą się być naprawdę ludzie, których ogląda na ekranie telewizora.
Jasne światło, które wyłoniło się z pomieszczenia lekko ją
oślepiło. Zmrużyła oczy i weszła na halę. Byli tam już trenerzy. Niewątpliwie
zdziwił ich widok dziewczyny, jednak po krótkich wyjaśnieniach siedziała na trybunach
niecierpliwością czekając na nadejście zawodników. Zajęła się swoim telefonem,
gdy usłyszała:
-Patrzcie, kobieta!
-Prawdziwa?
-Nie wiem, kartonu by chyba nie dali.
-Dobra, Krzychu chodź, sprawdzimy.
Nagle zobaczyła przy swoim boku Krzyśka Ignaczaka i Piotrka
Nowakowskiego.
-Heeej –przywitała się niepewnie.
-Jeszcze gada! – zachwycał się Igła
-Ona mówi, cepie.
-Bo się obrażę!
-Żadna strata, poważnie.
Próbowała powstrzymać śmiech, ale było to równie niemożliwe,
co znalezienie złotej rybki spełniającej życzenia.
-Jestem Piotrek, a to Krzysiek.- wypowiedział w kierunku
dziewczyny
-Iza – uśmiechnęła się promiennie
Nie minęło pół sekundy, a okrążyła ją reszta drużyny. Jeden
przez drugiego przedstawiał się, zagadywał, dopytywał o dane osobowe. Trenerzy
patrzyli bezradnie na tę sytuację, bo mimo ciągłych nawoływań nikt nie raczył
nawet przesunąć nogi w kierunku boiska. Wreszcie odgoniła ich od siebie,
zachęcając do pracy. Niechętnie, ale jednak zeszli z trybun. Podczas treningu Matt,
co jakoś czas spoglądał w jej kierunku. Uśmiechała się wtedy do niego, chcą
dodać mu otuchy. Z jego strony mogła liczyć na to samo.
Było, no cóż … zabawnie. Chociaż nie mogła powiedzieć, że
brakowało zapału do gry. Chłopaki trenowali naprawdę ciężko. Wszystko wyglądało
bardzo profesjonalnie. Blondynka nie mogła wyjść z podziwu.
-Jak ci się podobało? – spytał, gdy wyszli z hali
-Genialnie! Nie wiem jak ci się odwdzięczę.
-Cokolwiek to znaczy, nie ma, za co. – uśmiechnął się
serdecznie
- Nie wiem, jak ci dziękować. –starała się wytłumaczyć nieznane
mu słowo.
-Nie musisz, wystarczy, że jesteś szczęśliwa.
Zmieszała się i lekko zarumieniła. Poczuła zakłopotanie wobec
jego bezpośredniości i szczerości, chociaż nie to zdawało się być problemem.
Wszystko ok.? – spytał?
-Tak, jasne. – odpowiedziała niezbyt pewnie
Odwiózł ją do domu i po krótkim, zwięzłym pożegnaniu wyszła
z jego auta. Kiedy znalazła się w mieszkaniu włożyła na siebie ulubioną bluzę i
dresy, a potem rozłożyła się na kanapie. Naprawdę nie sądziła, że ktoś może aż
tak namieszać w jej życiu i chyba nawet sercu …
~♥~
Takie małe, wątpliwej jakości coś. Przepraszam za przerwę, ale miałam problemy, nazwijmy to, techniczne.
Dżul
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz