-My leg is broken – wypowiedziała wciąż niedowierzając, że
stoi nad nią sam Matt Anderson.
- Wait, pomogę Ci.
-Mówisz po polsku?
-Trochę tak. Uczę się już 2 years – uśmiechnął się do
dziewczyny.
Zanim zdążyła się spostrzec mężczyzna wyciągnął ze swojej treningowej
torby koszulkę, którą rozerwał jednym, sprawnych ruchem, a następnie
unieruchomił sąsiadujące ze złamaniem stawy. Dziewczyna nawet nie próbowała
ukryć zdziwienia. Szczerze mówiąc była pod niemałym wrażeniem. Ona nie
zachowałaby się chyba podobnie. Pomyliłaby wszystko pod wpływem nerwów i tylko
zaszkodziła poszkodowanej osobie.
-Teraz pojedziemy do hospital – stanowczy, męski głos
przerwał jej rozmyślania
-Ale….ale – nie dokończyła jednak, bo siatkarz wziął ją na
ręce i zaniósł do swojego auta.
-Ciekawy początek znajomości, nie uważasz? – zachichotała.
Blondynka nie otrzymała jednak typowej odpowiedzi. Mężczyzna
uśmiechnął się tajemniczo i ostrożnie usadził ją na przednim siedzeniu. Droga
upłynęła im na luźnej, niezobowiązującej rozmowie. Mimo że znali się zaledwie
parę minut można było odnieść wrażenie, że są dobrymi przyjaciółmi. Nikt nie
pytał o sprawy zawodowe ani prywatne. Nikt nie zaczynał niewygodnych tematów. Rozmawiali o rzeczach, które akurat rządziły
światem. Blondynce udało się nawet, przez chwilę zapomnieć o Michale i złamanej
nodze. W normalnych okolicznościach
zapewne wylewałaby teraz swoje łzy w poduszkę i użalała się nad sobą, ale nagłe
pojawienie się siatkarza w jej życiu zupełnie zajęło myśli dziewczyny. Wreszcie
dojechali do szpitala.
-Poczekaj chwilę – powiedział i wysiadł z samochodu.
Parę sekund później wspólnie przekroczyli próg szpitala.
Charakterystyczny zapach tego miejsca drażnił nozdrza dziewczyny. Czuła się
lekko nieswojo. Mężczyzna chyba to wyczuł, bo przycisnął ją do siebie i dosyć
szybkim krokiem ruszył w stronę izby przyjęć. Usadził ją na jednym z krzeseł,
sam natomiast ustawił się w zadziwiająco krótką kolejkę. Patrzyła na niego
dłuższą chwilę. Był jednym z jej ulubionych siatkarzy, naprawdę dobrym
zawodnikiem i przesympatycznym człowiekiem. Szalała za nim chyba każda
dziewczyna. Prychnęła pod nosem. Nagle zauważyła, że siatkarz uważnie się jej przypatruje. Zdawał się być czymś rozbawiony. Przez chwilę ich spojrzenia
spotkały się. Obdarował ją swoim najpiękniejszym uśmiechem. Zniewalający –
przeszło jej przez myśl, ale zaraz ugryzła się w język. Miała wrażenie, że się
rumieni. Wbiła wzrok w ziemię. Wróciły do niej wszystkie wspomnienia, a wraz z
nimi ból, cierpienie. Poczuła pustkę w środku. Gdzieś pod powiekami zbierał się
przezroczysty, gorzki płyn. Nie chciała, żeby ktoś zobaczył ją w tym stanie. Starała
się zapomnieć, choć na chwilę, ale nie potrafiła. Chyba jedynie nowo poznany osobnik
mógł zająć jej myśli wystarczająco. Podniosła wzrok i znów spojrzała na
siatkarza. Nie odrywał od niej wzroku, ale chyba wyczuł, że coś jest nie tak,
bo zobaczyła w jego oczach troskę. Uśmiechnęła się blado. Znowu była wrakiem
człowieka. Nadal nie docierało do niej, co stało się od dzisiejszego dnia.
Sms od Michała, Rzeszów rankiem, złamana noga, Matt, szpital. Miała mętlik w
głowie. Nie próbowała nawet analizować tego, co się stało. Cierpiała. Tęskniła
za Michałem. Za tym prostakiem i tchórzem, ale jej tchórzem. No właśnie, jej.
Około dwóch godzin później miała już na swojej nodze gips. Przez
cały ten czas siatkarz nie oddalał się ani na krok. Starał się ją pocieszać,
żartować.
-Odpowiesz na jedno moje pytanie? – spytała, gdy wychodzili
-Of course – odpowiedział ochoczo
-Dlaczego to robisz? Mogłeś zostawić mnie na tej zimnej
ulicy i nawet nie obdarzyć spojrzeniem, a tymczasem zaopiekowałeś się mną
lepiej, niż mój były – poczuła ukłucie w sercu
Popatrzył jej głęboko w oczy i przez chwilę nic nie mówił.
Chyba zbierał myśli. Kiedy już otwierał usta, by wydobyć z nich odpowiednie
słowa uprzedziła go.
-Nie chcę o nim rozmawiać ani o tym, co nas łączyło. – udawała
twardą, ale nigdy nie potrafiła kłamać. Łza spłynęła po jej policzku.
Objął ją lekko.
-Powiesz, kiedy zechcesz.
-Spotkamy się jeszcze? – zapytała ze zwątpieniem w głosie
- Maybe – uśmiechnął się Odwiozę cię do domu – zaproponował
-Dzięki
Rozmawiali już zupełnie inaczej. Ich uszy zachłannie
czerpały każdą informacje. Nie przestawali mówić, cisza była im wtedy obca tak,
jak nigdy wcześniej. Rozmawiali o wszystkim. Najczęściej i najdłużej o
siatkówce, ale nie tylko to ich łączyło. Można było odnieść wrażenie, że właśnie spotkały się dwie połówki jednej duszy. Nawet, kiedy podjechali już pod blok
blondynki nie mogli przestać mówić. Zachłysnęli się sobą.
-Może wejdziesz? Jestem ci coś winna – zaproponowała
-Why not?
Z małą pomocą nowego znajomego dostała się do swojego
mieszkania. Parę minut później siedzieli na kanapie z szklankami zimnej, orzeźwiającej wody.
-Dobrze mówisz po polsku - zagadnęła
-Thanks. Potrzebuję
jeszcze pomocy.
-Jeżeli chcesz mogę cię uczyć - zaproponowała
-Pewnie, to super idea -
wypowiedział nadal kalecząc język
- Podoba ci się w
Rzeszowie?
-Bardzo, kibice są
genialni, klub ma good organizację. Chciałbym zostać tu jak najdłużej. No i
girls, które są beautiful - popatrzył na nią znacząco
-Nawet nie próbuj mnie
czarować! - zaśmiała się
-Nie caruję!
-Czaruję, jak już -
próbowała zahamować wybuch dzikiego śmiechu
Czepiasz się - prychnął
-Ktoś musi, nie uważasz? – drażniła się
Pokręcił jedynie głową.
-Dzięki za herbatę, ale muszę iść – wstał z kanapy
-Mam nadzieję, że to nie przeze mnie – zaniepokoiła się
-Nawet tak nie myśl. Wzywają mnie obowiązki. – uspokoił ją
-Kiedy się spotkamy?
-Soon – posłał jej zadziorny uśmiech i wyszedł z mieszkania
Zostawił po sobie tylko zapach perfum i dziwny niedosyt. Chciała
zobaczyć go jak najszybciej. Przy nim zapominała o całym świecie, wypełniał
pustkę w jej sercu. Czy to możliwe, że tak szybko pocieszyła się po stracie Michała?
Może naprawdę była gotowa na rozstanie.
Bzdury. Wcale nie była.
Bolało nadal.
A do tego miała wielki, biały gips na nodze.
Nic, tylko płakać.
~♥~
Mamy jedynkę. Komentujcie, wyrażajcie swoje opinie, motywujcie i co tam jeszcze chcecie. Do napisania :D
Dżul.
~♥~
Mamy jedynkę. Komentujcie, wyrażajcie swoje opinie, motywujcie i co tam jeszcze chcecie. Do napisania :D
Dżul.