sobota, 23 listopada 2013

Rozdział pierwszy.

-My leg is broken – wypowiedziała wciąż niedowierzając, że stoi nad nią sam Matt Anderson.
- Wait, pomogę Ci.
-Mówisz po polsku?
-Trochę tak. Uczę się już 2 years – uśmiechnął się do dziewczyny.
Zanim zdążyła się spostrzec mężczyzna wyciągnął ze swojej treningowej torby koszulkę, którą rozerwał jednym, sprawnych ruchem, a następnie unieruchomił sąsiadujące ze złamaniem stawy. Dziewczyna nawet nie próbowała ukryć zdziwienia. Szczerze mówiąc była pod niemałym wrażeniem. Ona nie zachowałaby się chyba podobnie. Pomyliłaby wszystko pod wpływem nerwów i tylko zaszkodziła poszkodowanej osobie.
-Teraz pojedziemy do hospital – stanowczy, męski głos przerwał jej rozmyślania
-Ale….ale – nie dokończyła jednak, bo siatkarz wziął ją na ręce i zaniósł do swojego auta.
-Ciekawy początek znajomości, nie uważasz? – zachichotała.
Blondynka nie otrzymała jednak typowej odpowiedzi. Mężczyzna uśmiechnął się tajemniczo i ostrożnie usadził ją na przednim siedzeniu. Droga upłynęła im na luźnej, niezobowiązującej rozmowie. Mimo że znali się zaledwie parę minut można było odnieść wrażenie, że są dobrymi przyjaciółmi. Nikt nie pytał o sprawy zawodowe ani prywatne. Nikt nie zaczynał niewygodnych tematów.  Rozmawiali o rzeczach, które akurat rządziły światem. Blondynce udało się nawet, przez chwilę zapomnieć o Michale i złamanej nodze. W normalnych okolicznościach zapewne wylewałaby teraz swoje łzy w poduszkę i użalała się nad sobą, ale nagłe pojawienie się siatkarza w jej życiu zupełnie zajęło myśli dziewczyny. Wreszcie dojechali do szpitala.
-Poczekaj chwilę – powiedział i wysiadł z samochodu.
Parę sekund później wspólnie przekroczyli próg szpitala. Charakterystyczny zapach tego miejsca drażnił nozdrza dziewczyny. Czuła się lekko nieswojo. Mężczyzna chyba to wyczuł, bo przycisnął ją do siebie i dosyć szybkim krokiem ruszył w stronę izby przyjęć. Usadził ją na jednym z krzeseł, sam natomiast ustawił się w zadziwiająco krótką kolejkę. Patrzyła na niego dłuższą chwilę. Był jednym z jej ulubionych siatkarzy, naprawdę dobrym zawodnikiem i przesympatycznym człowiekiem. Szalała za nim chyba każda dziewczyna. Prychnęła pod nosem. Nagle zauważyła, że siatkarz uważnie się jej przypatruje. Zdawał się być czymś rozbawiony. Przez chwilę ich spojrzenia spotkały się. Obdarował ją swoim najpiękniejszym uśmiechem. Zniewalający – przeszło jej przez myśl, ale zaraz ugryzła się w język. Miała wrażenie, że się rumieni. Wbiła wzrok w ziemię. Wróciły do niej wszystkie wspomnienia, a wraz z nimi ból, cierpienie. Poczuła pustkę w środku. Gdzieś pod powiekami zbierał się przezroczysty, gorzki płyn. Nie chciała, żeby ktoś zobaczył ją w tym stanie. Starała się zapomnieć, choć na chwilę, ale nie potrafiła. Chyba jedynie nowo poznany osobnik mógł zająć jej myśli wystarczająco. Podniosła wzrok i znów spojrzała na siatkarza. Nie odrywał od niej wzroku, ale chyba wyczuł, że coś jest nie tak, bo zobaczyła w jego oczach troskę. Uśmiechnęła się blado. Znowu była wrakiem człowieka. Nadal nie docierało do niej, co stało się od dzisiejszego dnia. Sms od Michała, Rzeszów rankiem, złamana noga, Matt, szpital. Miała mętlik w głowie. Nie próbowała nawet analizować tego, co się stało. Cierpiała. Tęskniła za Michałem. Za tym prostakiem i tchórzem, ale jej tchórzem. No właśnie, jej.
Około dwóch godzin później miała już na swojej nodze gips. Przez cały ten czas siatkarz nie oddalał się ani na krok. Starał się ją pocieszać, żartować.
-Odpowiesz na jedno moje pytanie? – spytała, gdy wychodzili
-Of course – odpowiedział ochoczo
-Dlaczego to robisz? Mogłeś zostawić mnie na tej zimnej ulicy i nawet nie obdarzyć spojrzeniem, a tymczasem zaopiekowałeś się mną lepiej, niż mój były – poczuła ukłucie w sercu
Popatrzył jej głęboko w oczy i przez chwilę nic nie mówił. Chyba zbierał myśli. Kiedy już otwierał usta, by wydobyć z nich odpowiednie słowa uprzedziła go.
-Nie chcę o nim rozmawiać ani o tym, co nas łączyło. – udawała twardą, ale nigdy nie potrafiła kłamać. Łza spłynęła po jej policzku.
Objął ją lekko.
-Powiesz, kiedy zechcesz.
-Spotkamy się jeszcze? – zapytała ze zwątpieniem w głosie
- Maybe – uśmiechnął się Odwiozę cię do domu – zaproponował
-Dzięki
Rozmawiali już zupełnie inaczej. Ich uszy zachłannie czerpały każdą informacje. Nie przestawali mówić, cisza była im wtedy obca tak, jak nigdy wcześniej. Rozmawiali o wszystkim. Najczęściej i najdłużej o siatkówce, ale nie tylko to ich łączyło. Można było odnieść wrażenie, że właśnie spotkały się dwie połówki jednej duszy. Nawet, kiedy podjechali już pod blok blondynki nie mogli przestać mówić. Zachłysnęli się sobą.
-Może wejdziesz? Jestem ci coś winna – zaproponowała
-Why not?
Z małą pomocą nowego znajomego dostała się do swojego mieszkania. Parę minut później siedzieli na kanapie z szklankami zimnej, orzeźwiającej wody.
-Dobrze mówisz po polsku - zagadnęła
-Thanks. Potrzebuję jeszcze pomocy. 
-Jeżeli chcesz mogę cię uczyć - zaproponowała
 -Pewnie, to super idea - wypowiedział nadal kalecząc język
 - Podoba ci się w Rzeszowie?
 -Bardzo, kibice są genialni, klub ma good organizację. Chciałbym zostać tu jak najdłużej. No i girls, które są beautiful - popatrzył na nią znacząco
 -Nawet nie próbuj mnie czarować! - zaśmiała się
-Nie caruję! 
 -Czaruję, jak już - próbowała zahamować wybuch dzikiego śmiechu
 Czepiasz się - prychnął
-Ktoś musi, nie uważasz? – drażniła się
Pokręcił jedynie głową.
-Dzięki za herbatę, ale muszę iść – wstał z kanapy
-Mam nadzieję, że to nie przeze mnie – zaniepokoiła się
-Nawet tak nie myśl. Wzywają mnie obowiązki. – uspokoił ją
-Kiedy się spotkamy?
-Soon – posłał jej zadziorny uśmiech i wyszedł z mieszkania
Zostawił po sobie tylko zapach perfum i dziwny niedosyt. Chciała zobaczyć go jak najszybciej. Przy nim zapominała o całym świecie, wypełniał pustkę w jej sercu. Czy to możliwe, że tak szybko pocieszyła się po stracie Michała? Może naprawdę była gotowa na rozstanie.
Bzdury. Wcale nie była.
Bolało nadal.
A do tego miała wielki, biały gips na nodze.
Nic, tylko płakać.
                                                                                                                                                            ~♥~
Mamy jedynkę. Komentujcie, wyrażajcie swoje opinie, motywujcie i co tam jeszcze chcecie. Do napisania :D
                                                                                                                                      Dżul.

niedziela, 17 listopada 2013

Prolog.

Czarne, nocne niebo zdawało się być bezgraniczną otchłanią. Blondynka wpatrywała się w nie, co jakiś czas popijając gorącą czekoladę. Dochodziła pierwsza w nocy, ale dziewczyna nie chciała jeszcze oddać się w objęcia Morfeusza. Wolała patrzeć. Wpatrywać się w czarne niebo bez celu, limitu czasu, czy jakichkolwiek ograniczeń. To dziwne, ale nareszcie czuła się wolna. Zupełnie jakby była częścią tej otchłani, jakby się w niej rozpłynęła. Nie liczyło się nic, nie było już problemów, które prześladowały ją za dnia. Bała się usnąć, bo wiedziała, że gdy  się obudzi,  będzie musiała zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Chciała, żeby ktoś przyszedł, przytulił ją i powiedział, że będzie dobrze. Tylko tego teraz potrzebowała. Czuła, że sama nie uniesie życiowego ciężaru. Mała, niewinna łza spłynęła po jej policzku równocześnie z gwiazdą na niebie. Samo wydarzenie dosyć niezwykłe, być może zwiastowało nadejście lepszego jutra, ale dziewczyna była zbyt zamyślona, by dostrzec tak mały, nic nie znaczący, ale radosny gest. Zupełnie zapomniała o nocy spadających gwiazd. Pewnie zakochane pary, na całym świecie, siedziały teraz i wpatrywały się w przestrzeń nad nimi, a ona ? Znowu pokłóciła się z Michałem. Nic nie szło po jej myśli. Chłopak, który miał być tym jedynym, idealnym księciem na białym koniu coraz bardziej się od niej oddalał. Chyba nie pasowali do siebie.  Cóż z tego, jeżeli ona nadal go kochała? Obawiała się, że za dzień, czy dwa ukochany zakończy ich związek. Podświadomie wiedziała, że rozwiązałoby to wszystkie problemy, ale serce … Oh, ono zawsze mówiło coś innego. W tym momencie zmęczenie wzięło górę i blondynka dopijając gorący napój położyła się do łóżka. Nie zamierzała jednak usypiać. Zawsze przyciągała do siebie ludzi, ale teraz czuła się samotna jak nigdy dotąd. Piłka i kawałek siatki, ot wszystko co tak naprawdę posiadała. Reszta była jak liście na wietrze. Widzisz je, kiedy spacerujesz aleją pełną drzew, ale nim się obejrzysz odlatują niesione podmuchem wiatru i znikają bez śladu.  Spojrzała na zielone ściany swojego pokoju i znużona usnęła parę chwil później …
Obudził ją dźwięk przychodzącego sms. Napis na telefonie głosił, iż była to wiadomość od Michała. Blondynka otworzyła jedno oko i zaspana odczytała : „Wyjeżdżam do Anglii, z nami koniec". Poczuła, że zaczyna kręcić się jej w głowie. Nagle przypływ nieopanowanego gniewu, nagle szał. Blondynka rzucała wszystkim co miała pod ręką i wykrzykiwała, jak bardzo nienawidzi swojego byłego. Ale to wszystko bezradność. Ta sama, która chwilę potem kazała jej usiąść na ziemi i ta sama, przez którą płakała jak mała dziewczynka. Pojawiła się też jej siostra – głupota. Pod wpływem impulsu dziewczyna zarzuciła na siebie najbliżej leżące ubrania, włożyła trampki i niczym torpeda wybiegła z mieszkania. Musiało być bardzo wcześnie, bo ulice Rzeszowa były jeszcze prawie puste. Zapowiadał się ładny dzień. Słońce przebijało się przez chmury, co sprawiało, że miasto spowijała aura radości. Ale nie dla niej. Biegła, a ciężkie i gorzkie łzy spływały po jej różowych policzkach. Jakże bezmyślna była reakcja dziewczyny. Przecież spodziewała się, że prędzej, czy później to musi nastąpić. Ale czy ktoś może przygotować się na cierpienie?
Uderzyła ramieniem w coś twardego i upadła na ziemię. Poczuła bijące od niej zimno. Ocknęła się z transu, w który popadła parę minut temu. Jednak jej ciałem wstrząsnął przeraźliwy ból. To noga, chyba jest złamana – przeszło przez myśl dziewczynie.
-Are you okay? – usłyszała nad sobą męski głos. Jak wielkie było jej zdziwienie, gdy ujrzała do kogo on należy ...
                                                                      
                                ~♥~

No i mamy prolog. Z każdym rozdziałem będzie coraz lepiej i coraz dłużej :D Jak typowa bloggerka nie wytrzymałam i musiałam coś napisać :D Rozdziały będę starała  się dodawać co sobotę. Póki co, cieszcie się tym co macie i do następnego rozdziału! :)
                                                                                                                                     Dżul.

czwartek, 14 listopada 2013

Słowem wstępu ...

Hej, witam Was na moim pierwszym blogu :D Będę tutaj zamieszczać opowiadanie, które w 100 % jest wytworem mojej chorej wyobraźni :D Szczególnie zapraszam fanów siatkarskich opowiadań, bo właśnie takie się tutaj pojawi.
Bohaterów zamieszczę niedługo, jak znajdę odpowiednie zdjęcia. Do tego czasu niech ich tożsamość pozostanie moją słodką tajemnicą :D Blog powinien ruszyć w grudniu :) Zapraszam, mam nadzieję, że się Wam spodoba :D
                                                               ~♥~
Dżul.