niedziela, 17 listopada 2013

Prolog.

Czarne, nocne niebo zdawało się być bezgraniczną otchłanią. Blondynka wpatrywała się w nie, co jakiś czas popijając gorącą czekoladę. Dochodziła pierwsza w nocy, ale dziewczyna nie chciała jeszcze oddać się w objęcia Morfeusza. Wolała patrzeć. Wpatrywać się w czarne niebo bez celu, limitu czasu, czy jakichkolwiek ograniczeń. To dziwne, ale nareszcie czuła się wolna. Zupełnie jakby była częścią tej otchłani, jakby się w niej rozpłynęła. Nie liczyło się nic, nie było już problemów, które prześladowały ją za dnia. Bała się usnąć, bo wiedziała, że gdy  się obudzi,  będzie musiała zmierzyć się z szarą rzeczywistością. Chciała, żeby ktoś przyszedł, przytulił ją i powiedział, że będzie dobrze. Tylko tego teraz potrzebowała. Czuła, że sama nie uniesie życiowego ciężaru. Mała, niewinna łza spłynęła po jej policzku równocześnie z gwiazdą na niebie. Samo wydarzenie dosyć niezwykłe, być może zwiastowało nadejście lepszego jutra, ale dziewczyna była zbyt zamyślona, by dostrzec tak mały, nic nie znaczący, ale radosny gest. Zupełnie zapomniała o nocy spadających gwiazd. Pewnie zakochane pary, na całym świecie, siedziały teraz i wpatrywały się w przestrzeń nad nimi, a ona ? Znowu pokłóciła się z Michałem. Nic nie szło po jej myśli. Chłopak, który miał być tym jedynym, idealnym księciem na białym koniu coraz bardziej się od niej oddalał. Chyba nie pasowali do siebie.  Cóż z tego, jeżeli ona nadal go kochała? Obawiała się, że za dzień, czy dwa ukochany zakończy ich związek. Podświadomie wiedziała, że rozwiązałoby to wszystkie problemy, ale serce … Oh, ono zawsze mówiło coś innego. W tym momencie zmęczenie wzięło górę i blondynka dopijając gorący napój położyła się do łóżka. Nie zamierzała jednak usypiać. Zawsze przyciągała do siebie ludzi, ale teraz czuła się samotna jak nigdy dotąd. Piłka i kawałek siatki, ot wszystko co tak naprawdę posiadała. Reszta była jak liście na wietrze. Widzisz je, kiedy spacerujesz aleją pełną drzew, ale nim się obejrzysz odlatują niesione podmuchem wiatru i znikają bez śladu.  Spojrzała na zielone ściany swojego pokoju i znużona usnęła parę chwil później …
Obudził ją dźwięk przychodzącego sms. Napis na telefonie głosił, iż była to wiadomość od Michała. Blondynka otworzyła jedno oko i zaspana odczytała : „Wyjeżdżam do Anglii, z nami koniec". Poczuła, że zaczyna kręcić się jej w głowie. Nagle przypływ nieopanowanego gniewu, nagle szał. Blondynka rzucała wszystkim co miała pod ręką i wykrzykiwała, jak bardzo nienawidzi swojego byłego. Ale to wszystko bezradność. Ta sama, która chwilę potem kazała jej usiąść na ziemi i ta sama, przez którą płakała jak mała dziewczynka. Pojawiła się też jej siostra – głupota. Pod wpływem impulsu dziewczyna zarzuciła na siebie najbliżej leżące ubrania, włożyła trampki i niczym torpeda wybiegła z mieszkania. Musiało być bardzo wcześnie, bo ulice Rzeszowa były jeszcze prawie puste. Zapowiadał się ładny dzień. Słońce przebijało się przez chmury, co sprawiało, że miasto spowijała aura radości. Ale nie dla niej. Biegła, a ciężkie i gorzkie łzy spływały po jej różowych policzkach. Jakże bezmyślna była reakcja dziewczyny. Przecież spodziewała się, że prędzej, czy później to musi nastąpić. Ale czy ktoś może przygotować się na cierpienie?
Uderzyła ramieniem w coś twardego i upadła na ziemię. Poczuła bijące od niej zimno. Ocknęła się z transu, w który popadła parę minut temu. Jednak jej ciałem wstrząsnął przeraźliwy ból. To noga, chyba jest złamana – przeszło przez myśl dziewczynie.
-Are you okay? – usłyszała nad sobą męski głos. Jak wielkie było jej zdziwienie, gdy ujrzała do kogo on należy ...
                                                                      
                                ~♥~

No i mamy prolog. Z każdym rozdziałem będzie coraz lepiej i coraz dłużej :D Jak typowa bloggerka nie wytrzymałam i musiałam coś napisać :D Rozdziały będę starała  się dodawać co sobotę. Póki co, cieszcie się tym co macie i do następnego rozdziału! :)
                                                                                                                                     Dżul.

2 komentarze:

  1. Jednego jestem pewna. Jej były ma już u mnie ogromną kosę, jak stąd do Warszawy. Rozumiem, nie układało się między nimi, nie pasowali do siebie ,ale zrywać przez sms?! Naprawdę, dojrzale. Nic tylko pogratulować bezmóżdża. Choć wiedziała ,że to zmierza ku końcowi, widać ,że ją to dotknęło. No nieźle się zapowiada, złamana noga? Ale książe na białym koniu, TFU, Matt przybywa!


    Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń