Święta minęły zdecydowanie zbyt szybko. Nim się spostrzegła
musieli wracać do Rzeszowa. Ze wzruszeniem po raz kolejny żegnała mury
rodzinnego miasta. Próbowała odtworzyć w pamięci wszystkie zdarzenia, jakie
miały miejsce w ciągu tych paru dni. Niezwykłych i zdecydowanie zbyt szybko
mijających godzin. Uśmiechnęła się na wspomnienie rozmowy z bratem. Musiała
przyznać, że rośnie na prawdziwego dżentelmena. Kochała go tak mocno, mimo
wszystkich kłótni. „Twój chłopak jest w porządku, ale jeżeli cię skrzywdzi, to
nie daruję mu tego”. Słowa, które usłyszała całkiem niedawno odbijały się
głośnych echem w jej głowie. Sama nie wiedziała, co śmieszyło ją bardziej. To,
że przez całe święta nikt z domowników nie uwierzył, że siatkarz nie jest jej
chłopakiem, czy wyobrażenie dosyć drobnego brata stającego do walki z ponad
dwumetrowym, wysportowanym mężczyzną. Zachichotała cicho pod nosem.
Dopiero teraz zauważyła, że wcale nie kierują się w stronę
Rzeszowa, co więcej nadal są we Wrocławiu.
-Gdzie jedziemy? – spytała zupełnie zaskoczona
-Niespodzianka – odpowiedział z charakterystycznym akcentem.
Parę minut później
stali na jednej z wrocławskich ulic.
-Zaufaj mi – powiedział ciszej, z lekką nieśmiałością
Kiwnęła tylko głową na znak zgody i udała się wraz z
mężczyzną, w kierunku, który sam obrał. Im bliżej byli celu, tym bardziej była
pewna gdzie idą, nie rozumiała tylko, dlaczego. Wreszcie znaleźli się na
słynnym moście, który pokazała mu parę dni temu.
-Dlaczego mnie tu zabrałeś? – Tak ci się tu spodobało? –
uśmiechnęła się serdecznie
-Nie, to znaczy tak. Pamiętasz, co mi wtedy powiedziałaś?
-Opowiedziałam ci, jak przychodziłam tu z koleżankami.
-O, czym marzyłaś.
Popatrzyła na niego pełna powagi. Poczuła dreszcz
przechodzący przez całe ciało, kiedy ich spojrzenia się spotkały.
-To tylko nastoletnie bajeczki – machnęła lekceważąco ręką
-Naprawdę? – wyglądał na zmieszanego
Znów obdarzyła go spojrzeniem, nie wiedziała, co
odpowiedzieć, jak się zachować. Liczyła, że mężczyzna przejmie inicjatywę i
wyjawi jej prawdziwy powód, dla którego tu przyjechali. Wzrok miał utkwiony w
tym samych punkcie, co parę dni temu.
-Mówiłaś mi, że chciałabyś kiedyś przyjść tu z mężczyzną,
którego będziesz naprawdę kochała, który będzie tym jedynym. Posłuchaj, nie
wiem, naprawdę nie mam pojęcia km jestem dla ciebie, ale wiem, że ty jesteś dla
mnie właśnie tą kobietą. Kocham cię, jak nikogo innego, chciałbym spędzić z
tobą resztę życia, tylko z tobą będę naprawdę szczęśliwy. Po raz pierwszy czuję
się zupełnie bezbronny, jak marionetka w twoich rękach. Czułem, że muszę ci to
powiedzieć, a kiedy wyznałaś mi, że to miejsce jest dla ciebie szczególne,
pomyślałem, że nie będzie lepszej okazji. Jesteś dla mnie wszystkim, całym moim
światem. Kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy, już wiedziałem, że jesteś
wyjątkowa. – Z każdym wypowiedzianym słowem zbliżał się do dziewczyny, słowa, powoli
zamieniały się w szept.
Dzieliło ich zaledwie parę centymetrów. Czuła na skórze
ciepłe oddechy mężczyzny. Słyszała, jak szybko bije mu serce. Nic się już nie
liczyło. Nie myślała, o tym, jak wielu ludzi przechodzi akurat ulicą, czy
patrzą na nich. Właściwie nie myślała o niczym. Zupełnie zaskoczył ją tym
wyznaniem. Pragnęła tylko poczuć
delikatny dotyk jego ust, tylko na to czekała. Spojrzała na niego, jednocześnie
zatapiając się w błękicie jego oczu. Zdawało się, że czas dla tych dwoje
zatrzymał się w miejscu. Nagle poczuła, jak ich usta stykają się tworząc
nierozłączną jedność. Popatrzył na nią, szukając w jej wzroku poparcia, zgody.
Chwilę potem zakochani zatonęli w czułym pocałunku. Spragnieni siebie
zapomnieli o otaczającym ich świecie. Żadne słowa nie opiszą, jak bardzo
pragnęli się w tamtym momencie. Uczucia skrzętnie skrywane przez miesiące
eksplodowały z ogromną siłą. Nic, już nie powstrzyma miłości, jaką zostali
złączeni.
Przytulił swą ukochaną, przyciskał ją do swojego ciała,
bezgłośnie krzycząc, że nigdy jej nie zostawi. Miała wrażenie, że czuje bijące z
zawrotną prędkością serce mężczyzny i była pewna, iż on także mimo grubych
kurtek wyczuwa uderzenia jej serca.
-Kocham cię – wyszeptał
-Ja ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo. Tak długo
czekałam na ten moment – wypowiedziała tonąc w jego objęciach
***
Tygodnie mijały, życie toczyło się swoim tempem. Niby
wszystko było, jak dawniej, lecz nie dla nich. Uczucie, którym siebie darzyli
kwitło. Zdawało się, że nic nie zakłóci iście sielskiego czasu dla tej pary.
Pewnego dnia usłyszała pukanie do drzwi.
-Witaj księżniczko – uśmiechnął się zawadiacko, po czym
złożył delikatny pocałunek na jej ustach
-Czasy się zmieniają, a ty mimo to, pozostajesz wierny
tradycji nawiedzania mnie prawie każdego dnia rano. – zachichotała
-Masz coś przeciwko? – chwycił ją w pasie
-Jakżebym śmiała!
-Prawidłowa odpowiedź. – zaśmiał się
-Co wygrałam? – powiedziała ochoczo, uśmiechając się
promieniście
-Moją dozgonną miłość. Myślę, że będziesz zadowolona. – na jego
twarzy malował się zadziorny uśmiech pełen zadowolenia. W oczach pojawił się
niezwykły błysk, jak zawsze, gdy ją widział.
-Sama nie wiem – udała, że zastanawia się nad odpowiedzią
Poczuła, jak mężczyzna ze znaną już czułością składa na jej
ustach pocałunek.
-Przekonałem cię, chociaż trochę?
-Myślę, że mógłbyś się bardziej postarać – zaśmiała się
-Tak dobrze nie będzie – posłał jej zawadiacki uśmiech -
Mamy sobotę, dzień wolny dla wszystkich, tylko nie dla mnie, więc zabieram cię na mecz.
-Nie śmiałabym odmówić.
-Nie czekałem na twoją zgodę – zaśmiał się serdecznie
***
Spotkanie pewnie wygrała drużyna z Rzeszowa, a jakżeby
inaczej. Kiedy wychodzili z hali trzymając się za ręce w oddali zauważyła
znajomą sylwetkę. Miała wrażenie, że w jednej chwili zawalił się jej cały
świat. Wszystko, nad czym, tak pracowała było niczym. Zdążyła już ułożyć sobie
życie, dlaczego więc ta rajska sielanka nie może trwać wiecznie? Po co wrócił?
Przez jej ciało przebiegł dreszcz. Mężczyzna musiał wyczuć jej zdenerwowanie.
Mocniej uścisnął dłoń dziewczyny, jakby chcąc wesprzeć ją, mimo iż nie wiedział
jeszcze, co się dzieje. Chyba chciał, o to spytać, lecz przerwał mu głos
mężczyzny, który właśnie zatrzymał się naprzeciwko nich. Nic się nie zmienił.
Dalej był średniego wzrostu blondynem, o zielonych oczach. Może tylko trochę
schudł, od kiedy widziała go po raz ostatni. Do tego zapuścił brodę. Kiedyś był
zdecydowanym przeciwnikiem jakiegokolwiek zarostu.
-Tak myślałem, że cię tu znajdę. Zawsze szalałaś za tymi
swoimi marnymi siatkarzykami. A teraz, jak widzę jeden z nich nabrał się na
twoje sztuczki. Całkiem nieźle, kochanie. – powiedział niezwykle pogardliwie
-Jak śmiesz?! – wykrzyczała w jego stronę – Zerwałeś ze mną
przez głupiego sms’a. Zostawiłeś bez jakiegokolwiek uprzedzenia, pozbyłeś się,
jak starej, niepotrzebnej zabawki, a teraz przyjeżdżasz tu i nazywasz mnie
swoim kochaniem? Jesteś zwykłym draniem! – poczuła, jak do oczu napływają jej
łzy, nie potrafiła tego opanować, chwilę potem gorzki płyn spływał po jej
policzkach
Zaśmiał się szyderczo.
-Nic się nie zmieniłaś, nadal jesteś równie bezbronna.
-Nie masz prawa tak o niej mówić! – krzyknął rozwścieczony
mężczyzna
-O, znalazł się obrońca uciśnionych.
-Jakiś problem? – usłyszała za swoimi plecami głos, jak
zwykle niezawodnego Piotrka, a zaraz potem poczuła, jak ktoś ciągnie ją za
ramię. Odwróciła się, by zobaczyć ową osobę. To była Ola. Skinieniem głowy
poprosiła, by blondynka poszła za nią.
-Kto to? – spytała, gdy były już dalej
-Mój były, Michał. Wyjechał z kraju parę miesięcy temu. –
odpowiedziała roztrzęsiona
-Już dobrze, jesteś bezpieczna.
Chwilę potem ujrzała zbliżających się w ich stronę mężczyzn.
-To zwykły tchórz, uciekł.
Poczuła, jak silne ręce ukochanego mężczyzny obejmują ją.
Poczuła, jak silne ręce ukochanego mężczyzny obejmują ją.
-Już dobrze, jestem przy tobie.
-Dziękuję.
Wciąż roztrzęsiona, lecz już o wiele spokojniejsza.
Odnalazła ukojenie w jego ramionach.
Jak zwykle świetne ^^
OdpowiedzUsuń