niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział piąty.

-Co Ty tu robisz? – spytała oszołomiona widokiem jasnowłosego środkowego o nieziemskim zasięgu
-Mogę u Ciebie przenocować? – odpowiedział pytaniem na pytanie
-Co się stało? – zmartwiła się
-Nie zadawaj pytań, proszę. Chciałbym tylko pobyć u Ciebie przez jedną noc – złożył błaganie ręce
-O ile za pięć minut moich drzwi nie wyważy mafia to możesz wejść – na jej twarzy pojawiła się pełna powątpiewania mina
-Ja jestem tylko Cichym Pitem – uśmiechnął się niczym mały chłopiec chcący wyłudzić lizaka od swoich strudzonych życiem, ale nadal bardzo kochających go rodziców
-Wcale nie takim cichym – puściła mu oczko, po czym zaśmiała się serdecznie – Miałam nie zadawać pytań, ale napijesz się czegoś? Jesteś głodny?
-Gdybyś mogła to nalej mi trochę wody. Mogę spać na kanapie?
-Oczywiście – zachichotała
-Co cię tak śmieszy? – uniósł brwi wyraźnie zainteresowany
-Nic, nieważne – uśmiechnęła się promieniście – Cóż, nareszcie mam się, do kogo odezwać.
- Nie rozmawiasz z koleżankami?
-Widzisz tu jakieś?
-Wybacz, nie zrozumiałem,o czym mówisz – zaśmiał się – Chociaż mogę robić za miłą i sympatyczną Patrycję – pomachał głową i poruszył rękami udając głupiutką blondynkę
-Taką przyjaciółką nie pogardzę.
-Toż to byłby grzech! – roześmiał się niezwykle serdecznie.
Niewątpliwie coś go trapiło, gdy tu przyszedł, jednakże rozmowa z blondynką rozwiała wszelkie smutki. Zdawało się, że luźna rozmowa z nią bardzo mu pomogła. Czas leciał nieubłaganie. Nim się spostrzegli minęło parę godzin. Blondyna widziała, że jej towarzysz czuje się dużo lepiej. Była zadowolona wiedząc, że choć w taki sposób mu pomogła.
                                                                          ***
Obudziła się i skierowała swe kroki do kuchni. Postanowiła przygotować śniadanie dla siebie i nowego współlokatora. Nim zdążyła coś przygotować kuchni był już jej dwumetrowy znajomy.
-Dziękuję, że mogłem tu przenocować – zaczął rozmowę
-Nie ma, za co, zawsze możesz na mnie liczyć.
W tym momencie nałożyła im jajecznicę na talerze. Zaczęli konsumować w ciszy. Wpatrywała się w zmartwioną twarz młodego mężczyzny z przejęciem. Martwiła się o niego.
-Mieszkasz sama z wyboru?
-Raczej przymusu. Moja przyjaciółka, z którą tu mieszkałam wyjechała na roczne stypendium do Francji. Na szczęście wraca za tydzień.
Pokiwał głową z uznaniem, lecz nic nie odpowiedział. Zauważyła, że nadal coś go martwi.
-Będziesz dzisiaj na treningu? – spytał, jakby chciał odciągnąć myśli od dręczącego go tematu
-Postaram się wpaść, 15, tak? – chciała się upewnić
-Tak, myślałem, że przyjdziesz na ten poranny – stwierdził lekko zdziwiony
-Nie mogę, muszę załatwić parę spraw na mieście.
-Jakich? – oderwał wzrok od talerza i wyraźnie zaciekawiony spojrzał na blondynkę
-Niedawno się obroniłam, więc teraz muszę załatwić wszystkie papierkowe sprawy – lekceważąco machnęła ręką
-Gratuluję, czemu nic nie mówiłaś?
-Jakoś tak wyszło. – skwitowała – Porozmawiajmy lepiej o tobie. Miałam nie zadawać pytań, ale kiedy widzę zmartwienie na twojej twarzy, nie mogę nie zapytać, co się stało. Cóż, nie codziennie przychodzisz do mnie i prosisz o pomoc.
- Szkoda gadać. – tym razem to on machnął ręką – Ech… - westchnął  - Zalali mi mieszkanie, straty są kolosalne i na dobrą sprawę nie mam gdzie mieszkać, a na domiar złego pokłóciłem się z Olą.
-Faktycznie nieciekawie, ale wszystko da się jakoś naprawić. Dopóki nie wyremontujesz mieszkania możesz mieszkać tutaj, a z Olą na pewno się pogodzicie – mówiła łagodnie
-Pomieszkam trochę u Grześka, nie chcę robić kłopotów.
-To żaden problem – uśmiechnęła się pokrzepiająco
-Dziękuję za wszystko.
Przez parę minut delektowali się błogą ciszą. Pogoda za oknem dodawała optymizmu i chociaż pełni energii mieli ochotę jedynie na długi spacer, podczas którego leniwie przechadzaliby się ulicami Rzeszowa.
-Muszę już iść – stwierdził –Jeszcze raz dzięki za wszystko. Do zobaczenia na treningu- pożegnał się, po czym otwierając drzwi natknął się na Matta mającego właśnie zamiar zawitać do blondynki. Zdziwienie na jego twarzy było wręcz komiczne, dlatego dziewczyna ledwo powstrzymywała się od śmiechu. Jednak po chwili została sama z przyjmującym.
-Muszę cię rozczarować, ale będę dopiero na popołudniowym treningu – powiedziała
-Dlaczego? – spytał wyraźnie zainteresowany
-Muszę załatwić parę spraw na uczelni.
-Co Piotrek u ciebie robił? – zadał pytanie zupełnie pomijając rozpoczęty temat
-Spał. Zalali mu mieszkanie i nie ma gdzie się podziać.
-Brakuje mu kolegów? – prychnął
-Sympatyczna koleżanka też się nada – uśmiechnęła się – Nie bądź zazdrosny!
-Nie jestem!
-Akurat – puściła mu oczko
-Muszę iść na trening – zmienił temat
-Uciekasz. – stwierdziła
-Nie chcę się kłócić. Będę przed piętnastą. – wypowiedział i wyszedł z mieszkania blondynki

Dziewczyna westchnęła cicho. Wiedziała, że sama zachowuje się podobnie, ale ile można udawać, że nic ich nie łączy? Miała już tego dosyć. Zdaje się, że obydwoje wpadli po uszy. Pulchniutki Amor znów użył swoich strzał.
                                                              ~♥~
Mamy piąteczkę. Jak ten czas szybko leci, dopiero co dodawałam prolog ;)
Dżul

1 komentarz: