Wyszła z mieszkania niedługo po mężczyźnie. Miała ochotę jak
najszybciej załatwić wszystkie sprawy na uczelni, a potem przechadzać się
ulicami ukochanego miasta, by przemyśleć dręczące ją sprawy. Była
zagubiona. Miała wrażenie, że pośród
całego zamieszania ostatnich miesięcy zatraciła swoja własne „ja”. To istne szaleństwo – myślała. Uciekała.
Chowała się w zakamarkach swojego umysłu chowając tam uczucia. Jeszcze pięć
minut temu miała pewność, ale teraz? Nie wiedziała, czego chce, czego oczekuje
od życia. Bała się przyznać przed samą sobą, że kocha, a przecież doskonale
widziała, jak bardzo namieszał w jej sercu. Z przemyśleń wyrwała ją kropla zimnego
deszczu, która leniwie zaczęła spływać po ramieniu blondynki. Nie zwróciła na
to większej uwagi, może tylko przez chwilę popatrzyła na otaczający ją świat.
Zdumieniu ludzie zaczęli wyszukiwać czegokolwiek, co mogłoby ochronić ich przed
tym zjawiskiem atmosferycznym. Nikt nie spodziewał się deszczu. Nic w tym
dziwnego, jeżeli jeszcze przed chwilą na niebie górowało piękne słońce.
Blondynka skierowała się w stronę jednego z jej ulubionych sklepów odzieżowych.
Nie chciała dotrzeć na uczelnię przemoczona. Wszystko płynie i się zmienia – myślała przekraczając próg
***
Nie minęło dziesięć minut, Rzeszów znów otoczyła słoneczna
aura. Uśmiechnęła się pod nosem. Postanowiła, choć przez chwilę nie myśleć o
sprawie nie dającej jej spokoju. Energicznym ruchem udała się do swojego celu.
Kolejka do niekoniecznie miłej kobiety zdawała się nie mieć
końca. Już godzinę czekała na wydanie głupiego świstka papieru. Nagle usłyszała
dzwonek swojego telefonu. Odebrała, nie patrząc nawet, kto dzwoni.
-Gdzie jesteś i dlaczego nie w miejscu, w którym powinnaś
być? – usłyszała głos Fabiana
-Będę na popołudniowym treningu, mam parę spraw do
załatwienia.
-Ja myślę! Żeby mieć pewność sam po ciebie przyjadę – zakomunikował
-Spokojnie, transport mam i to nie byle, jaki – zaśmiała się
-Och, no cóż, w porządku. Chociaż twój szofer chyba wstał dzisiaj
lewą nogą.
-Pozdrów chłopaków – zignorowała jego uwagę i zakończyła
rozmowę
Chwilę potem wymieniła krótkie „dzień dobry” z urzędniczką i
w miarę sprawnie odebrała wszystkie papiery. Ku zdziwieniu dziewczyny kobieta
nie komentowała każdego jej słowa i
ruchu złośliwą uwagą. Na chwilę przestała także narzekać na otaczający ją świat
i swój marny, urzędniczy los. Zadowolona wyszła przed budynek i udała się w
kierunku swojego mieszkania. Nagle usłyszała znajome wołanie.
-Iza! Poczekaj chwilę!
Odwróciła się, by sprawdzić, kto ją woła. Jej oczom ukazała
się szczupła, niska kobieta o charakterystycznych rudych włosach.
-Natka! – z jakiegoś bliżej nieznanego blondynce powodu
kobieta reagowała tylko na zdrobnienie swojego imienia
-Dawno się nie widziałyśmy, co u ciebie? Pewnie planujecie
ślub z Michałem, jesteście najsłodszą parą, jaką znam! – wypowiedziała z
prędkością światła nie łapiąc nawet oddechu między kolejnymi wyrazami
Cała Natalia. Zwariowana, rudowłosa kobieta, dla której
wszystko było słodkie. Lubiła ją, jednak spędzanie dłuższej ilości czasu w jej
towarzystwie prowadziło do obłędu.
-Nie planujemy ślubu. – powiedziała pewna siebie. W kącikach
jej oczu nie pojawiły się łzy, w gardle nie urosła nagle żadna gula. – To już
nieaktualne – dodała
-Tak mi przykro! Co się stało? – spytała z nieukrywaną
troską
-Nie chcę o tym rozmawiać. To zamknięty temat, jak już
mówiłam.
-Poważnie? Słyszałam, że Michał wraca do Polski. Podobno
tylko z twojego powodu. Myślałam, że wyjechał zarobić na ślub.
Poczuła, że przezywa ją dziwny, nieprzyjemny dreszcz emocji.
Słowa, które przed chwilą wypowiedziała kobieta nie dawały jej spokoju, przyprawiając
blondynkę o zawroty głowy. Zrobiło jej się słabo. Nie chciała żeby wracał, nie
teraz, kiedy była naprawdę szczęśliwa, nie po tym co jej zrobił. Był dla niej nikim,
zerem. Chciała, żeby obok znalazł się Matt. Jej książę na białym koniu, szofer,
przyjaciel, miłość. Na tę myśl ocknęła się z dziwnego transu, w który wpadła
parę sekund temu. Kim dla niej był?
-Huh, przepraszam. Nic o tym nie słyszałam, zaskoczyłaś
mnie. – wypowiedziała oszołomiona
-Widocznie chce zrobić ci niespodziankę, wrócicie do siebie?
-Nie, to niemożliwe – odparła zdecydowanie – Muszę już iść,
śpieszę się. Zadzwonię do ciebie, to pogadamy.
-Pewnie, mamy dużo do nadrobienia – uśmiechnęła się
Blondynka odwróciła się i energicznym krokiem ruszyła przed
siebie. Myśli kłębiły się w jej głowie. „Michał wraca” przeplatało się z
wspomnieniem Matta, jako jej księcia na białym koniu. To idiotyczne! –
wykrzyczała w myślach
Dotarła do domu. Przygotowała szybki obiad, po czym
rozsiadła się na kanapie i włączyła telewizję. Jak zwykle nie znalazła nic
ciekawego. Zresztą nie potrafiła teraz zachowywać się jakby nic się nie stało.
Wracał. Po co? Naprawdę jest na tyle głupi, by myśleć, że dostanie drugą
szansę? A może chce wrócić i zachowywać się jakby nic się nie stało? Tak, to
byłoby w jego stylu. Dziwiła się, że wcześniej nie dostrzegła jego wad. Z
rozmyśleń wyrwał ją dźwięk dzwonka do drzwi. Po otwarciu zauważyła dobrze znaną
postać.
- Przepraszam, że byłem niemiły rano. – zaczął
-Nic się nie stało.
-Jesteś gotowa? – przyjrzał się jej uważnie – Coś się stało?
- Nie – wysiliła się na delikatny uśmiech –Możemy jechać
Droga upłynęła im dosyć szybko. Blondynka starała się
zapomnieć o przekazanej jej dzisiaj informacji skupiając się na rozmowie. Widziała jednak, że mężczyzna nie uwierzył w
jej słowa. Zaparkował na jednym z wolnych miejsc i wysiedli z auta. Niedługo
potem siedziała już na trybunach i przyglądała się treningowi. Wszyscy
pracowali naprawdę ciężko, imponowało jej to. Oczywiście nie obyło się bez żartów. W zespole
panowała dobra atmosfera.
Po treningu została jeszcze pół godziny, które poświęciła na
luźną rozmowę z chłopakami. Gdy omówili już wszystkie ważne sprawy po raz
kolejny tego dnia wsiadła do samochodu Matta i ruszyli w drogę powrotną.
Rozmawiali cały czas, często żartowali, ale dało wyczuć się swego rodzaju
napięcie miedzy nimi. Ona coś ukrywała, a on martwił się o nią.
Dotarli na miejsce. Wysiadł razem z dziewczyną i odprowadził
ją pod drzwi prowadzące do klatki. Przystanęli i przez chwilę milczeli, po czym
odezwał się:
-Wiem, że coś jest nie tak, ale nie musisz mi o tym mówić.
Powiesz, kiedy będziesz na to gotowa, ale pamiętaj, że zawsze jestem przy tobie
- pocałował ją w czubek głowy lekko ujmując dłońmi jej policzki. Przez chwilę
patrzył w jej pełnie zdziwienia oczy, a potem odszedł. Widziała jednak, że
czeka aż wejdzie do bloku, aż będzie miał pewność, że jest bezpieczna. Inaczej
nie odjedzie.
~♥~
Miłego czytania! Przepraszam za opóźnienia, ale szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła.
Dżul.